Ile kosztuje kurs witrażu?

Czerwony kwiat piwonii otoczony liśćmi.  Wykonany techniką witrażu Tiffan-y. Poerwsza praca kursantki.

Kiedy rozmawiamy z osobami zainteresowanymi kursami docieramy w końcu do pytania – Ile kosztuje kurs witrażu?

Decydującym czynnikiem jest to iż w mojej pracowni kursy są dosłownie „szyte na miarę” – prowadzone indywidualnie, dopasowane do potrzeb i możliwości uczestników. A więc koszt kursu nie rozkłada się na wiele osób.

Dlatego jest to kurs stosunkowo drogi, jeśli chociaż patrzeć na ceny biletów wstępu na duże konferencje (np. w 2023 bilety na Web Summit kosztowały od 550 euro do 24 950 euro), gdzie na kilku/kilkunastu prelegentów przypada często kilka tysięcy osób, to kurs wypada wręcz prawie  za darmo ;).

 Ale dość już z tymi porównaniami – po prostu lubię pracować indywidualnie. Dzięki temu możemy skupić się na tym co dla każdego z kursantów jest najważniejsze.

Praca w grupie ma fajną dynamikę skłania do rozmów i wymiany doświadczeń. Ale za to praca indywidualna sprzyja lepszej koncentracji i efektywniejszemu wykorzystaniu czasu. Często moi kursanci podkreślają, ze to właśnie indywidualna forma zajęć bardzo im się podobała.

Dzięki niej mogliśmy skupić się na rzeczach dla nich istotnych i jednocześnie mogli dowolnie zgłębiać techniki które im najbardziej odpowiadały.

Poza tym na cenę składają się:

  • Długość kursu – w trakcie wstępnej rozmowy telefonicznej lub mailowej ustalamy jaka długość kursu byłaby najbardziej odpowiednia dla Ciebie. Jest to najistotniejszy czynnik ponieważ od niego zależy w jakim stopniu zaawansowania opanujesz technikę. Aby nauczyć się podstaw wykonywania witraży na i zyskać nowe hobby wystarczy intensywny kurs  12-14 godzinny. Taki kurs kosztuje w 2023 r w granicach 1400 zł – 1500zł. Ale np. 10-dniowy kurs profesjonalny z połączony z 12 miesięcznym wsparciem w dalszej samodzielnej pracy będzie kosztował około 7500zł.
  • Do każdego kursu (nie licząc warsztatów jednodniowych) dodajemy wsparcie uczestnika we własnej praktyce. Czyli możliwość bezpłatnej konsultacji wątpliwości i problemów związanych z techniką przez okres od 2 miesięcy do nawet 12 miesięcy po ukończeniu kursu. To takie ubezpieczenie żebyś czuł/czuła się pewnie stawiając pierwsze kroki w nowej dziedzinie.
  • Techniki które obejmuje kurs. W ramach jednego kursu możemy swobodnie połączyć kilka technik. A także nauczyć Cię jak je łączyć ze sobą w pracy. Również w ramach kursu witrażu możemy pracować nad różnymi aspektami techniki. Dla przykładu: Inne problemy występują przy wykonywaniu okien, a inne przy wykonywaniu prostych zawieszek witrażowych na okno, czy witraży trójwymiarowych. Osoby pracujące sprawnie  z witrażem płaskim mają niekiedy problemy z pracami 3D. Często lutowanymi „z ręki” jak bryły, czy szklarenki witrażowe. Jeszcze innym tematem jest tradycyjny witraż ołowiany i malowany na szkle (przy użyciu farb opartych na tlenkach metali, wypalanych w piecu). Do każdej z tych technik potrzebne jest odpowiednie wyposażenie i taka ilość czasu aby nabrać na tyle wprawy aby kontynuować samodzielnie. Do niektórych kursów takich jak lampy Tiffany`ego potrzebne jest podstawowe doświadczenie w technice Tiffany lub rozpoczęcie krótkim kursem dla początkujących.
  • Koszt i rodzaj materiałów potrzebnych do poprowadzenia kursu. Koszt materiałów to drugi oprócz czasu czynnik wpływający na końcową cenę kursu. Są techniki w których zużywamy  materiału więcej i często z „wyższej półki” co przekłada się na efekt końcowy. Takim „materiałochłonnym” kursem jest np. kurs Lampy Tiffany`ego. Wybór szkła jest tutaj powiększony o szkło ręcznie rolowane, które szczególnie dobrze sprawdza się w lampach, a którego ceny sięgają obecnie od 1200zł /m2 wzwyż. Podobnie w malaturze tradycyjnej wiele farb jest bardzo drogich (3-5 tyś za kg). Co prawda w tej technice nakłada się bardzo cienkie warstwy farby, ale często musimy ten proces powtarzać wielokrotnie, za każdym razem wypalając kolejne warstwy farby w piecu.
  • Jeśli kurs odbywa się w miejscu zamawiającego dojazd na miejsce kursu i koszt noclegów instruktorów. Jest to nie tylko koszt paliwa i zużycia samochodu, ale również czasu poświęconego na dojazd i pracy związanej ze spakowaniem wszystkich potrzebnych narzędzi i materiałów. W zależności od wielkości grupy którą szkolimy (a więc ew. potrzeby dojazdu odpowiedniej ilości instruktorów) koszt dojazdu zaczyna się od 1,40 zł/km (2023r), a ilość noclegów równa się ilości dni szkoleniowych lub ilość dni +1 jeśli dojazd jest dłuższy i łączny czas dojazdu i pracy ostatniego dnia przekroczyłby 12h.

Podsumowując kurs indywidualny w pracowni będzie kosztował od około 1400zł, za kurs 2-dniowy dla jednej osoby, do kilku tysięcy złotych za dłuższy kurs.

Jeśli doda się do tego dojazd i nocleg to może z tego wyjść całkiem spora suma. Budzi to pytanie, czy warto? Możesz zobaczyć co na ten temat napisali uczestnicy którzy dotąd wzięli udział w szkoleniu – https://szklanapracownia.pl/opinie-oficjalne-i-nie/.

A jeśli chciałbyś/chciałabyś się dowiedzieć co można zrobić żeby jednak kosztowało to taniej, zadzwoń a sprawdzimy co możemy Ci zaproponować.

Wybór należy do Ciebie 🙂

Witraż – sztuka nieobecna?

Z czym kojarzy się witraż? Z pewnością jedno z pierwszych skojarzeń to smukłe kolorowe okna gotyckich świątyń. Na drugim miejscu pewnie stoją ozdobne lampy  Tiffany`ego (bądź w stylu Tifany – różnice poznasz w tym artykule). A stąd już prosta droga do klimatu rzeładowanych,”babcinych” wnętrz.

 Wnikliwszy obserwator architektury może jeszcze wspomni o pięknych secesyjnych drzwiach do domów i kamienic.

A co z nowoczesnymi projektami?

Czy te  skojarzenia skazują tradycję witrażową na zamknięcie skansenie zaprzeszłego budownictwa i nieobecność w we współczesnej przestrzeni architektonicznej? I to w czasach kiedy szkło jest wszechobecnie wykorzystywanym materiałem tak jak nigdy dotąd?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie spójrzmy na kilka interesujących realizacji z przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat:

Witraż w metrze w Tokio Shinjuku. Zaprojektowany przez graficzkę Yoko Yamamoto, został zainstalowany w 2008. Jest zaproszeniem przeniesienia się w inny wymiar czasoprzestrzeni niezależnej od naszej codziennej gonitwy.

Zdjęcie ze strony  Exhibit in the Public Place: Tokyo Metro Shinjuku Sancho-me 1 — CONTEMPORARY ART STATION,

Kolejny witrażowy obraz – zatytułowany  „Passing Things” stworzony dla muzeum Kolei w Saitama w Japonii.

To również realizacja na postawie projektów Yoko Yamato. Złożony z 10 paneli, imponuje rozmiarami, 3m x 12,7m, zwłaszcza, że oglądamy go z bliska. Tematem przewodnim jest kolej. Ponieważ temat ten nie był artystce jakoś szczególnie bliski, postanowiła wesprzeć wyobraźnię poezją. I tak zilustrowała utwór  Shuntaro Tanigawa „Passing Things – SL Elegy”.

 Każdy z dziesięciu witraży jest niezależną pracą i tak może funkcjonować, jednocześnie wszystkie panele łączą się w całość.

鉄道博物館-19
http://susono.jugem.jp/?cid=88

Public Art | The Railway Museum „Passing Things”(Yoko Yamamoto) | Japan Traffic Culture Association (jptca.org)

Stained glass „Light, water and life” / Original painter and supervisor : Ludwig Schaffrath / Front of west entrance on second floor free passage, Omiya station / Installed at June, 1982

Zupełnie inny w nastroju od poprzednich prac. Abstrakcyjna kompozycja, mimo, że powstała w latach 80 ubiegłego wieku wciąż jest niesamowitym przykładem aplikacji witrażu w architekturze współczesnej. Wspaniała dynamika, która jednak dzięki regularnym rytmom jest daleka od chaosu.

Zdjęcie ze strony OUGHTISM: Ludwig Schaffrath and Johannes Schreiter: Motion, Rhythm and Harmony in Glass (travisithompson.blogspot.com) gdzie również możesz znaleźć więcej informacji o artyście.

https://www.lamberts.de/en/projects/details/article/chugoku-rousai-hospital-hiroshima/

Jeden z moich ulubionych projektów – prosty, a zachwycający zwiewnością, nadający miejscu emocjonalnie nas obciążającym wspaniałej lekkości i powiewu optymizmu. Czyż szpital nie wydaje się dużo bardziej przychylnym miejscem z takim witrażem?

To tylko kilka przykładów z wielu niesamowitych realizacji. Jeśli chcecie obejrzeć więcej tego typu realizacji zapraszam np. na stronę japońskiego stowarzyszenia JPTICA Public Art Work Datatbase | Japan Traffic Culture Association (jptca.org)

To mój subiektywny wybór witraży które lubię i które zapadły mi w pamięć wśród setek innych realizacji. W naszym kraju niestety nie spotyka się zbyt wielu nowoczesnych witrażowych realizacji, zwłaszcza na taką skalę. Mam nadzieję, że z czasem i u nas świadomość witrażu jako niezależnej sztuki wzrośnie i również w Polsce będziemy mogli cieszyć oczy takimi pracami.

„Rzeka życia” L.C.,Tiffany`ego – czy na prawdę istnieje?

`Dzisiaj z racji poświątecznego odpoczynku trochę bardziej rozrywkowo – kilka słów o książce „Niezbity dowód” Małgorzaty Rogali. Dostałam egzemplarz od wydawcy i  postanowiłam sprawdzić czy czytanie beletrystyki o witrażach sprawi mi przyjemność,  poza tym nigdy nie czytałam witrażowego kryminału ;). Z drugiej strony zastanawiam się czy to jednak nie przesada –  całymi dniami i wieczorami robić witraże i jeszcze w ramach rozrywki czytać  kryminały o  witrażach :P.

 Tak czy inaczej książka sprawiła mi sporo przyjemności – pochłonęłam ją w kilka wieczorów.

Napisana lekkim piórem fabuła, skupiona jest wokół tajemniczego morderstwa w sklepie z antykami, a w dalszym rozwoju sytuacja okazuje się oczywiście – jak to w kryminałach bywa coraz bardziej zagmartwana…. Na szczęście ciężar akcji został przeniesiony na wątek śledczy, a nie na produkcję nowych ofiar zbrodni i rozkminki nad sprawdzaniem nowych i czasem zupełnie nie spodziewanych kandydatów na mordercę dało mi sporo przyjemności.

Moim ulubionym fragmentem książki jest część akcji mająca miejsce w Szwajcarii. Barwne opisy targów sztuki przeniosły mnie na chwilę na gwarne ulice Bazylei. Możliwość pooddychania atmosferą dawnego luzu i  targów sztuki był to dla mnie jak mały bonus, zwłaszcza teraz, kiedy z targów i wystaw nici…

Głównym powodem zbrodni (i to jak się okazuje nie jednej) były dwie unikatowe lampy witrażowe („Rzeka życia” i „Tancerka”) z pracowni samego Luisa C. Tiffany-ego. Lampy te (jak wyjaśnia autorka), w rzeczywistości nie istnieją, ale w książce występują jako lampowe wersje dwóch znanych witrażyTiffany-ego: „Magnolie i irysy” Designed by Louis Comfort Tiffany | Magnolias and Irises | American | The Metropolitan Museum of Art (metmuseum.org) oraz „Papa Chrysanthemum at the New Circus”  Musée d’Orsay: Decorative arts (musee-orsay.fr).

Myślę że po przeczytaniu książki będziecie chcieli przyjrzeć im się uważnie i sprawdzić na ile opis w książce przypomina witraże – w każdym razie ja nie mogłam się oprzeć… :).

Dałam się nabrać na intrygę i nie udało mi się odgadnąć przed czasem kto był prawdziwym sprawcą zbrodni, ale zaprzyjaźniłam się z bohaterami książki i z przyjemnością w wolnych chwilach przeczytam poprzednie książki z tego cyklu.

Lubię i cenię moją pracę, ale jednak trochę się cieszę, że moje prace nie są aż tak wartościowe – mogę mieć nadzieję, że nikt nie będzie mnie z ich powodu mordował ;).