Szklane serce

Serce złożone z 4 różnych szkieł zaraz po wypale. Jeszcze czeka go długa ręczna obróbka -szlifowanie i polerowanie, ale już widać jakie jest piękne :).

Ostatnio coraz więcej prac wykonuję na nagrobki – najczęściej są to masywne, odlewane ze szkła krzyże, ale od czasu do czasu mam również zamówienia na szklane serca.

Najpiękniej prezentują się zamontowane tak, aby przenikało przez nie światło. Wtedy ich kolor subtelnie zmienia się w zależności od kąta, siły i barwy światła. Czasem te zmiany są bardzo szybkie – tak jak na filmie poniżej -wygląd serca zmienia się z sekundy na sekundę (dosłownie).

To „bicie” serca jest spowodowane sposobem a jaki wykonuję rzeźbę. Wykorzystuję szkła barwione w masie, a czasem z zestawienia różnych kolorów, żeby uzyskać pożądany efekt i kolor. Przy silnym oświetleniu lepiej widać kolory ukryte w głębi, a przy słabszym świetle dominują warstwy które są bliżej powierzchni.

Dlatego każde serce jest niepowtarzalne i jest małym dziełem sztuki.

W niczym nie przypominają prac wytopionych ze szkła okiennego przybarwionego pudrami – najpopularniejszej w naszym kraju sposobu pracy w technice fusingu. Takie szkło również będzie szklane i kolorowe i można w ten sposób uzyskać ciekawe efekty, ale nigdy nie osiągnie głębi i elegancji szkieł barwionych w masie.

Zawsze przed wykonaniem pracy rozmawiam z klientami, żeby zrozumieć jakie serce sobie wymarzyli. Staram się dobrać najlepszy kolor i wykończenie, tak aby efekt końcowy był dla nich unikalnym wspomnieniem po żyjącej osobie. Jak w każdej pracy artystycznej , tak i w tych sercach zawarty jest fragment energii- mojej twórczej, oraz myśli zamawiających. Może dlatego często od nich słyszę, że to właśnie był ulubiony kolor ich mamy, albo, że tata byłby zachwycony.

Innym razem, kiedy klienci mają życzenia specjalne, ale kiedy wiem, że ten efekt niekoniecznie się sprawdzi, proponuję modyfikację pomysłu – tak na przykład powstało serce z strukturą „kostkowa” które występuje na filmie poniżej.

Praca ze szkłem odlewanym jest bardzo czaso- i pracochłonna praca i zostawia pewien element niepewności, a czasem zdarza się, że muszę powtórzyć wypał ( tutaj przeczytasz więcej o technice odlewania szkła w formie ). Jednak satysfakcja z wykonania pięknego przedmiotu wynagradza wszystko :).

Zapraszam do obejrzenia kilku ostatnich realizacji.

Serca błękitne

Serca w czerwieniach

Serce „popękane” widać jak „bije” wraz z pojawianiem się i znikaniem światła.

Ile kosztuje kurs witrażu?

Czerwony kwiat piwonii otoczony liśćmi.  Wykonany techniką witrażu Tiffan-y. Poerwsza praca kursantki.

Kiedy rozmawiamy z osobami zainteresowanymi kursami docieramy w końcu do pytania – Ile kosztuje kurs witrażu?

Decydującym czynnikiem jest to iż w mojej pracowni kursy są dosłownie „szyte na miarę” – prowadzone indywidualnie, dopasowane do potrzeb i możliwości uczestników. A więc koszt kursu nie rozkłada się na wiele osób.

Dlatego jest to kurs stosunkowo drogi, jeśli chociaż patrzeć na ceny biletów wstępu na duże konferencje (np. w 2023 bilety na Web Summit kosztowały od 550 euro do 24 950 euro), gdzie na kilku/kilkunastu prelegentów przypada często kilka tysięcy osób, to kurs wypada wręcz prawie  za darmo ;).

 Ale dość już z tymi porównaniami – po prostu lubię pracować indywidualnie. Dzięki temu możemy skupić się na tym co dla każdego z kursantów jest najważniejsze.

Praca w grupie ma fajną dynamikę skłania do rozmów i wymiany doświadczeń. Ale za to praca indywidualna sprzyja lepszej koncentracji i efektywniejszemu wykorzystaniu czasu. Często moi kursanci podkreślają, ze to właśnie indywidualna forma zajęć bardzo im się podobała.

Dzięki niej mogliśmy skupić się na rzeczach dla nich istotnych i jednocześnie mogli dowolnie zgłębiać techniki które im najbardziej odpowiadały.

Poza tym na cenę składają się:

  • Długość kursu – w trakcie wstępnej rozmowy telefonicznej lub mailowej ustalamy jaka długość kursu byłaby najbardziej odpowiednia dla Ciebie. Jest to najistotniejszy czynnik ponieważ od niego zależy w jakim stopniu zaawansowania opanujesz technikę. Aby nauczyć się podstaw wykonywania witraży na i zyskać nowe hobby wystarczy intensywny kurs  12-14 godzinny. Taki kurs kosztuje w 2023 r w granicach 1400 zł – 1500zł. Ale np. 10-dniowy kurs profesjonalny z połączony z 12 miesięcznym wsparciem w dalszej samodzielnej pracy będzie kosztował około 7500zł.
  • Do każdego kursu (nie licząc warsztatów jednodniowych) dodajemy wsparcie uczestnika we własnej praktyce. Czyli możliwość bezpłatnej konsultacji wątpliwości i problemów związanych z techniką przez okres od 2 miesięcy do nawet 12 miesięcy po ukończeniu kursu. To takie ubezpieczenie żebyś czuł/czuła się pewnie stawiając pierwsze kroki w nowej dziedzinie.
  • Techniki które obejmuje kurs. W ramach jednego kursu możemy swobodnie połączyć kilka technik. A także nauczyć Cię jak je łączyć ze sobą w pracy. Również w ramach kursu witrażu możemy pracować nad różnymi aspektami techniki. Dla przykładu: Inne problemy występują przy wykonywaniu okien, a inne przy wykonywaniu prostych zawieszek witrażowych na okno, czy witraży trójwymiarowych. Osoby pracujące sprawnie  z witrażem płaskim mają niekiedy problemy z pracami 3D. Często lutowanymi „z ręki” jak bryły, czy szklarenki witrażowe. Jeszcze innym tematem jest tradycyjny witraż ołowiany i malowany na szkle (przy użyciu farb opartych na tlenkach metali, wypalanych w piecu). Do każdej z tych technik potrzebne jest odpowiednie wyposażenie i taka ilość czasu aby nabrać na tyle wprawy aby kontynuować samodzielnie. Do niektórych kursów takich jak lampy Tiffany`ego potrzebne jest podstawowe doświadczenie w technice Tiffany lub rozpoczęcie krótkim kursem dla początkujących.
  • Koszt i rodzaj materiałów potrzebnych do poprowadzenia kursu. Koszt materiałów to drugi oprócz czasu czynnik wpływający na końcową cenę kursu. Są techniki w których zużywamy  materiału więcej i często z „wyższej półki” co przekłada się na efekt końcowy. Takim „materiałochłonnym” kursem jest np. kurs Lampy Tiffany`ego. Wybór szkła jest tutaj powiększony o szkło ręcznie rolowane, które szczególnie dobrze sprawdza się w lampach, a którego ceny sięgają obecnie od 1200zł /m2 wzwyż. Podobnie w malaturze tradycyjnej wiele farb jest bardzo drogich (3-5 tyś za kg). Co prawda w tej technice nakłada się bardzo cienkie warstwy farby, ale często musimy ten proces powtarzać wielokrotnie, za każdym razem wypalając kolejne warstwy farby w piecu.
  • Jeśli kurs odbywa się w miejscu zamawiającego dojazd na miejsce kursu i koszt noclegów instruktorów. Jest to nie tylko koszt paliwa i zużycia samochodu, ale również czasu poświęconego na dojazd i pracy związanej ze spakowaniem wszystkich potrzebnych narzędzi i materiałów. W zależności od wielkości grupy którą szkolimy (a więc ew. potrzeby dojazdu odpowiedniej ilości instruktorów) koszt dojazdu zaczyna się od 1,40 zł/km (2023r), a ilość noclegów równa się ilości dni szkoleniowych lub ilość dni +1 jeśli dojazd jest dłuższy i łączny czas dojazdu i pracy ostatniego dnia przekroczyłby 12h.

Podsumowując kurs indywidualny w pracowni będzie kosztował od około 1400zł, za kurs 2-dniowy dla jednej osoby, do kilku tysięcy złotych za dłuższy kurs.

Jeśli doda się do tego dojazd i nocleg to może z tego wyjść całkiem spora suma. Budzi to pytanie, czy warto? Możesz zobaczyć co na ten temat napisali uczestnicy którzy dotąd wzięli udział w szkoleniu – https://szklanapracownia.pl/opinie-oficjalne-i-nie/.

A jeśli chciałbyś/chciałabyś się dowiedzieć co można zrobić żeby jednak kosztowało to taniej, zadzwoń a sprawdzimy co możemy Ci zaproponować.

Wybór należy do Ciebie 🙂

Czym się różnią chińskie „lampy witrażowe” od lamp witrażowych w technice Tiffany?

detal lampy witrażowej - fioletowo - różowa kiść winogron
Lampa witrażowa winogrona/ Lampshadow with grapes

Cóż chciałoby się powiedzieć, że wszystkim ;). Przede wszystkim pierwszą zasadniczą różnicą jest to, że wykonanie lampy witrażowej odbywa się w całości ręcznie. Ręcznie wycinamy fragmenty szkła, szlifujemy, po czym każdy z elementów otaczamy cieniutką taśmą miedzianą. Na zakończenie również ręcznie lutujemy lampę na formie nadającej jej trójwymiarowy kształt. To setki a przy bardziej skomplikowanych wzorach tysiące godzin pracy.

Zaletą jest unikalność tak wykonanych lamp, zwłaszcza przy zastosowaniu ręcznie rolowanego szkła – efekt nawet w przypadku prostszych wzorów jest zachwycający.

Z drugiej strony większość czynności przy chińskich podróbkach lamp witrażowych są w wykonane maszynowo. Często nawet nie są wykonane ze szkła, a z zabarwionych żywic. Dzięki temu elementy nie muszą być wycinane, ale mogą być wylewane w metalowych ramkach. Jednak nawet te lampy które zostały wykonane ze szkła są łączone maszynowo nie za pomocą spoiwa lutowniczego tylko innych stopów metali lub po prostu z plastiku. To powoduje, że w razie uszkodzenia części elementów nie możemy ich wymienić. Nie mówiąc o tym, że plastik, czy żywica może z czasem wyblaknąć. Dlatego taka lampa nie jest tak trwała jak lampa wykonana techniką witrażowa. Często również połączenia między elementami są bardzo szerokie, toporne, a kolorowe elementy nie stanowią wzoru.  Są po porostu mniej więcej ułożonymi na powierzchni kolorowymi elementami.

I teraz istotne pytanie, na co się zdecydować? Pewnie myślisz, że napiszę, że oczywiście bezspornie na lampę witrażową ;).

Nie będzie tak łatwo. Uważam, że wszystko zależy na czym nam naprawdę zależy ;). Na jednej szali wysokiej klasy ręczną pracę (jeśli wybierzemy dobrą pracownię). Która da oszałamiający efekt i będzie ozdobą a czasem też piękną pamiątką dla bliskich przez wiele lat albo pokoleń, ale jest rzeczą drogą. Na drugiej masową lepszą lub gorszą jakościowo produkcję maszynową – taką lampę możemy często kupić za kilkaset zł np. tutaj. Ale najczęściej niestety, jak to w wypadku chińskich produktów bywa jakoś wykończenia nie jest kolokwialnie mówiąc zbyt dobra.

Co do zasady nie jestem przeciwnikiem produkcji masowej – udział maszyn pozwolił na usprawnienie produkcji, a zatem  obniżenie ceny wielu produktów co zwiększyło ich dostępność. Otworzyło także drogę do zupełnie nowych możliwości w designie.

Uważam, że każdy musi wybrać czy priorytetem jest unikatowość i wysoka klasa pracy, czy jednak istotniejszy jest koszt. Pewnie jeśli nie zależy Ci na produkcie artystycznym, luksusowym, to spokojnie możesz zaspokoić swoje marzenie tańszym odpowiednikiem. Jeśli natomiast marzysz o prawdziwej witrażowej perełce w Twoim domu, z pewnością chińska podróbka nie zaspokoi Twojego apetytu.

Niekiedy można te ścieżki połączyć – wybrać mniejszy lub prostszy wzór -szybszy w realizacji i tańszy. Ale za to mieć unikatową lampę wykonaną ręcznie.

Mam również kursantów których marzeniem jest prawdziwa lampa witrażowa, ale nie chcą wydawać kilku tysięcy na lampę. W zamian postanawiają nauczyć się techniki i samemu zrobić swoją lampę marzeń (i zyskać oryginalne hobby na wolny czas). Nie jest to rozwiązanie tanie i wymaga sporo pracy. Ale w ten sposób ich lampa jest naprawdę unikatowa, a do tego jest źródłem osobistej satysfakcji :).

Niezależnie od tego co wybierzesz – wybieraj świadomie. To da Ci radość z  użytkowania przedmiotu przez wiele lat.

Szklana ekspansja na daleki zachód ;)

Dzisiaj chciałam się tak krótko pochwalić, że po miesiącu albo i lepiej pisania tłumaczenia i konsultowania tłumaczeń wreszcie jest – Szklanej Pracowni strona portugalska :). Jestem z niej bardzo dumna, zwłaszcza, że mimo, że sama tak dobrze bym jej po portugalsku nie napisała to przynajmniej rozumiem co jest napisane ;). Tutaj należą się podziękowania dla Joana Leite ze stowarzyszenia Giraventos za pomoc, tłumaczenia i cierpliwe konsultacje. Przyjaciele w Portugalii to powód dla którego zawsze chcę tutaj wracać!

www.oficinadevidro.com

Witraż – sztuka nieobecna?

Z czym kojarzy się witraż? Z pewnością jedno z pierwszych skojarzeń to smukłe kolorowe okna gotyckich świątyń. Na drugim miejscu pewnie stoją ozdobne lampy  Tiffany`ego (bądź w stylu Tifany – różnice poznasz w tym artykule). A stąd już prosta droga do klimatu rzeładowanych,”babcinych” wnętrz.

 Wnikliwszy obserwator architektury może jeszcze wspomni o pięknych secesyjnych drzwiach do domów i kamienic.

A co z nowoczesnymi projektami?

Czy te  skojarzenia skazują tradycję witrażową na zamknięcie skansenie zaprzeszłego budownictwa i nieobecność w we współczesnej przestrzeni architektonicznej? I to w czasach kiedy szkło jest wszechobecnie wykorzystywanym materiałem tak jak nigdy dotąd?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie spójrzmy na kilka interesujących realizacji z przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat:

Witraż w metrze w Tokio Shinjuku. Zaprojektowany przez graficzkę Yoko Yamamoto, został zainstalowany w 2008. Jest zaproszeniem przeniesienia się w inny wymiar czasoprzestrzeni niezależnej od naszej codziennej gonitwy.

Zdjęcie ze strony  Exhibit in the Public Place: Tokyo Metro Shinjuku Sancho-me 1 — CONTEMPORARY ART STATION,

Kolejny witrażowy obraz – zatytułowany  „Passing Things” stworzony dla muzeum Kolei w Saitama w Japonii.

To również realizacja na postawie projektów Yoko Yamato. Złożony z 10 paneli, imponuje rozmiarami, 3m x 12,7m, zwłaszcza, że oglądamy go z bliska. Tematem przewodnim jest kolej. Ponieważ temat ten nie był artystce jakoś szczególnie bliski, postanowiła wesprzeć wyobraźnię poezją. I tak zilustrowała utwór  Shuntaro Tanigawa „Passing Things – SL Elegy”.

 Każdy z dziesięciu witraży jest niezależną pracą i tak może funkcjonować, jednocześnie wszystkie panele łączą się w całość.

鉄道博物館-19
http://susono.jugem.jp/?cid=88

Public Art | The Railway Museum „Passing Things”(Yoko Yamamoto) | Japan Traffic Culture Association (jptca.org)

Stained glass „Light, water and life” / Original painter and supervisor : Ludwig Schaffrath / Front of west entrance on second floor free passage, Omiya station / Installed at June, 1982

Zupełnie inny w nastroju od poprzednich prac. Abstrakcyjna kompozycja, mimo, że powstała w latach 80 ubiegłego wieku wciąż jest niesamowitym przykładem aplikacji witrażu w architekturze współczesnej. Wspaniała dynamika, która jednak dzięki regularnym rytmom jest daleka od chaosu.

Zdjęcie ze strony OUGHTISM: Ludwig Schaffrath and Johannes Schreiter: Motion, Rhythm and Harmony in Glass (travisithompson.blogspot.com) gdzie również możesz znaleźć więcej informacji o artyście.

https://www.lamberts.de/en/projects/details/article/chugoku-rousai-hospital-hiroshima/

Jeden z moich ulubionych projektów – prosty, a zachwycający zwiewnością, nadający miejscu emocjonalnie nas obciążającym wspaniałej lekkości i powiewu optymizmu. Czyż szpital nie wydaje się dużo bardziej przychylnym miejscem z takim witrażem?

To tylko kilka przykładów z wielu niesamowitych realizacji. Jeśli chcecie obejrzeć więcej tego typu realizacji zapraszam np. na stronę japońskiego stowarzyszenia JPTICA Public Art Work Datatbase | Japan Traffic Culture Association (jptca.org)

To mój subiektywny wybór witraży które lubię i które zapadły mi w pamięć wśród setek innych realizacji. W naszym kraju niestety nie spotyka się zbyt wielu nowoczesnych witrażowych realizacji, zwłaszcza na taką skalę. Mam nadzieję, że z czasem i u nas świadomość witrażu jako niezależnej sztuki wzrośnie i również w Polsce będziemy mogli cieszyć oczy takimi pracami.

„Rzeka życia” L.C.,Tiffany`ego – czy na prawdę istnieje?

`Dzisiaj z racji poświątecznego odpoczynku trochę bardziej rozrywkowo – kilka słów o książce „Niezbity dowód” Małgorzaty Rogali. Dostałam egzemplarz od wydawcy i  postanowiłam sprawdzić czy czytanie beletrystyki o witrażach sprawi mi przyjemność,  poza tym nigdy nie czytałam witrażowego kryminału ;). Z drugiej strony zastanawiam się czy to jednak nie przesada –  całymi dniami i wieczorami robić witraże i jeszcze w ramach rozrywki czytać  kryminały o  witrażach :P.

 Tak czy inaczej książka sprawiła mi sporo przyjemności – pochłonęłam ją w kilka wieczorów.

Napisana lekkim piórem fabuła, skupiona jest wokół tajemniczego morderstwa w sklepie z antykami, a w dalszym rozwoju sytuacja okazuje się oczywiście – jak to w kryminałach bywa coraz bardziej zagmartwana…. Na szczęście ciężar akcji został przeniesiony na wątek śledczy, a nie na produkcję nowych ofiar zbrodni i rozkminki nad sprawdzaniem nowych i czasem zupełnie nie spodziewanych kandydatów na mordercę dało mi sporo przyjemności.

Moim ulubionym fragmentem książki jest część akcji mająca miejsce w Szwajcarii. Barwne opisy targów sztuki przeniosły mnie na chwilę na gwarne ulice Bazylei. Możliwość pooddychania atmosferą dawnego luzu i  targów sztuki był to dla mnie jak mały bonus, zwłaszcza teraz, kiedy z targów i wystaw nici…

Głównym powodem zbrodni (i to jak się okazuje nie jednej) były dwie unikatowe lampy witrażowe („Rzeka życia” i „Tancerka”) z pracowni samego Luisa C. Tiffany-ego. Lampy te (jak wyjaśnia autorka), w rzeczywistości nie istnieją, ale w książce występują jako lampowe wersje dwóch znanych witrażyTiffany-ego: „Magnolie i irysy” Designed by Louis Comfort Tiffany | Magnolias and Irises | American | The Metropolitan Museum of Art (metmuseum.org) oraz „Papa Chrysanthemum at the New Circus”  Musée d’Orsay: Decorative arts (musee-orsay.fr).

Myślę że po przeczytaniu książki będziecie chcieli przyjrzeć im się uważnie i sprawdzić na ile opis w książce przypomina witraże – w każdym razie ja nie mogłam się oprzeć… :).

Dałam się nabrać na intrygę i nie udało mi się odgadnąć przed czasem kto był prawdziwym sprawcą zbrodni, ale zaprzyjaźniłam się z bohaterami książki i z przyjemnością w wolnych chwilach przeczytam poprzednie książki z tego cyklu.

Lubię i cenię moją pracę, ale jednak trochę się cieszę, że moje prace nie są aż tak wartościowe – mogę mieć nadzieję, że nikt nie będzie mnie z ich powodu mordował ;).

Kolor w formie stałej – rzeźby szklane

Fusined glass cross 5,5 cm thickness
Krzyż szklany – wytapiany i polerowany inspirowany wodami jeziora- 76cm wysokości.

Każdy kto widział kiedykolwiek na żywo rzeźbę szklaną wie, że jest to niezapomniane wrażenie. Bryła litego szkła z delikatną strukturą wewnątrz, a niekiedy idealnie przeźroczysta. Przywodzi na myśl kawał lodu, a czasem płynącą wodę, lub czystą formę zestalonego koloru.

Wewnątrz i niekiedy również  na powierzchni szkła często są widoczne małe lub większe pęcherzyki powietrza uwięzionego w szkle w trakcie procesu stapiania. Ich ilość i wielkość zależy od formy i ułożenia szkła (czy szkło jest w formie prętów, bloków, czy tafli), jak również od dynamiki i długości wypału. Pęcherzyki będące blisko powierzchni podczas szlifowania mogą zostać otworzone i stworzyć małe okrągłe zagłębienia. Niektórzy później wypełniają je żywicą, żeby ukryć te owalne wgłębienia, ale żywica i tak zawsze będzie nieco się różniła od szkła, dlatego w większości przypadków wolę pozostawiać je po prostu otwarte – są świadectwem dynamiki procesu w którym kawałki szkła stopiły się w rzeźbę. Niektórzy artyści upodobali sobie wręcz efekt jaki tworzy powietrze w szkle np. Peter Bremers w pracy na zdjęciu poniżej, specjalnie tak przygotowując materiał, aby zwiększyć liczbę małych pęcherzyków powietrza i stworzyć z nich powtarzalną strukturę wewnątrz szkła.

VIBRATIONS – Peter BremersPeter Bremers

W zależności od ułożenia szkła w formie możemy uzyskiwać geometryczny rysunek, albo przepływające i mieszające się fale koloru, nawet jeśli użyjemy tylko jednego koloru szkła najczęściej będziemy w środku widzieć subtelne zawirowania szklanej masy – świadectwo ruchu i rozpływania się w formie, a każda różnica w grubości szkła będzie skutkować innym odcieniem – jaśniejszym bądź ciemniejszym (pięknie widać ten efekt na rzeźbach P. Bremersa w galerii z linku powyżej).

Istotą szkła wytapianego jest to, o efekcie końcowym decyduje nie tylko proces wytapiania szklanej bryły, ale również proces późniejszej obróbki – szlifowania, polerowania, piaskowania, chippingu, cięcia, grawerowania. Te środki mogą totalnie zmienić początkowy wygląd obiektu.

Najczęściej stosowane jest szlifowanie, które uszlachetnia powierzchnię rzeźby i wydobywa jej głębię, ale  są stosowane również inne techniki – niektórzy artyści wręcz wycinają lub rzeźbią w bryle szkła – jak Vladimir Klein na filmie poniżej, nadając jej ostateczny kształt już po wypale.

Vladimir Klein – Hard Work – YouTube

Cały ten długi proces począwszy od wykonania modelu, zdjęcia z niego formy, dobranie kolorów szkła, ustawienie wszystkiego w piecu i wypalenie, a następnie wiele dni, a czasem wręcz tygodni ręcznej obróbki, powodują, że szklana rzeźba jest unikatowym i niepowtarzalnym obiektem, a jej wewnętrzna struktura, mieszanie się „warstw” szkła, pęcherzyki powietrza, przenikające się kolory powodują, że nawet po wielu latach oglądania wciąż jest w niej coś nowego, intrygującego.

Śpiący aniołek – witraż nagrobny

Zeszłego lata przyszła do mojego domu Kasia – która odpowiedziała na moje ogłoszenie o sprzedaży domu, a szukała domu z duszą w którym również mogłaby prowadzić własne warsztaty. W efekcie na dom się nie zdecydowała, ale tak spodobały jej się prace witrażowe, że poprosiła mnie o wykonanie witrażu na grób jej dziecka.

Po obejrzeniu nagrobka, który był wykonany w nietypowy u nas sposób i składa się tylko z płyty poziomej na której umocowane są tabliczki, a w ogóle nie ma płyty pionowej, stojącej,  zaproponowałam, żeby witraż był w formie podłużnego świecznika , dzięki temu nagrobek zyska specjalne miejsce na postawienie świec, a jego forma będzie dobrze współpracowała z wertykalną bryłą grobu i nieco złagodzi surowość bryły nagrobka.

Tematem miał być aniołek dziecko, aby patrząc na niego rodzina mogła mieć poczucie że jest ono otoczone opieką i jest mu tam dobrze. Po wykonaniu kilku szkiców wybór padł na śpiącego aniołka.

Ponieważ chciałam oddać miękkość i jednocześnie eteryczność tej małej postaci, delikatny malunek został wykonany w technice tradycyjnej. Witraż zrealizowany w technice witrażu Tiffany-ego w którym połączenia są mocniejsze i bardziej odporne na warunki atmosferyczne. Zastosowanie prostego wzoru chmur również na tylnej ścianie wzmacnia wrażenie eteryczności, a jednocześnie główny motyw oglądany pod różnymi kątami, żyje i zmienia się, w zależności które kolory się nakładają.

Kiedy oddawałam tę pracę Kasi był piękny słoneczny dzień, wciąż wiele kawiarni było zamkniętych z powodu wirusa, więc umówiłyśmy się po prostu w parku. Po dokładnym obejrzeniu witraża, Kasia powiedziała : „wiesz  tak bardzo czuję ze nie trafilam do ciebie przez przypadek i naprawde jakoś mam takie glebokie przekonanie, że o to chodzilo… że z ta latarenką domknelam pewien etap …czy domknę ostatecznie montujac ją …i ze to z toba mialam ja zrealizowac.”

Teraz czekam jeszcze na zdjęcia zamontowanej pracy – czekam z lekką niecierpliwością, bo nie ma większej przyjemności jak zobaczyć pracę na właściwym miejscu, zwłaszcza taką, nacechowaną tyloma emocjami.

Laterenka mały śpiący aniołek w chmurach, obracająca się tak aby można było obejrzeć ją ze wszystkich stron.

Kurs Cięcia Szkła On-line zakończony, czas na podsumowanie

W zeszłym roku poprowadziłam testowy kurs on-line dla 10 osób. Był to duży sprawdzian moich umiejętności przekazywania wiedzy i tego czy kontakt on-line wystarczy, żeby przekazać tak kluczową w witrażu umiejętność jak cięcie szkła. Osobiście uważam, że jedną z najtrudniejszych do nauczenia – trzeba wyczuć nacisk noża tak aby nie przyciskać  za słabo, bo rysa będzie zbyt delikatna i można się pokaleczyć przy rozłamywaniu, ale też nie zbyt mocno, bo jakość rysy będzie gorsza, a nawet szkło może pęknąć już w trakcie cięcia.  Trudno tą właściwą siłę cięcia pokazać na filmie, trudno przekazać ją słowami…. Na zajęciach niejednokrotnie na bieżąco koryguję siłę cięcia kursantów poprawiając ich technikę cięcia.

Ten etap wydawał mi się nie do przeskoczenia, bo jak mogę komuś pomóc nie widząc i nie słysząc procesu cięcia?  Jednak pomyślałam, że skoro na zajęciach najczęściej wystarczy mój komentarz i kilka prób, żeby załapać o co chodzi, to przecież prawie każdy ma w komórce lub komputerze kamerkę, którą może nagrać swoje udane lub mniej udane próby, ewentualnie pokazać problem/rezultat na zdjęciach, co pozwoliłoby mi na skorygowanie procesu.

Zależało mi żeby nie tylko nauczyć kursantów rozłamywania przez najprostszą technikę – obstukiwania, ale też przekazać kompleksową wiedzę na temat różnych technik rozłamywania szkła, żeby kurs był wartościowy również dla osób z pewnym doświadczeniem w pracy ze szkłem. Chciałam żeby po kursie, każdy nabrał lepszego wyczucia materiału i poprawił swoje umiejętności.

Nie było innej możliwości sprawdzenia tego systemu, jak przez poprowadzenie takiego kursu na próbę :). Jeśli kurs nie dałby pożądanych efektów, zawsze  mogłabym po prostu zwrócić pieniądze i przeprosić kursantów za stratę czasu.

Jednak okazało się, że zarówno Ci bardziej zaawansowani jak i początkujący bardzo pozytywnie ocenili kurs –  (z osób które odesłały ankietę 80% określiło że są bardzo zadowoleni, a poziom polecenia tego kursu znajomym o podobnych zainteresowaniach określili pomiędzy 8 a10 (w skali 10 punktowej)). W praktyce okazało się, że nie wszystkie formy wsparcia były potrzebne (np. większość osób nie korzystało ze spotkań live).

Ponieważ jako kurs pilotażowy, bazą naszych spotkań i działań była grupa na FB, więc nie obeszło się bez problemów technicznych, np. okazało się, że niektóre filmy zatrzymują się w połowie i nie odtwarzają do końca, pomimo, że nie są ani bardzo długie ani szczególnie ciężkie. Ale finalnie udało się załadować wszystkie filmy, a prędkość „przerabiania” każdy mógł dostosować do swoich potrzeb. A najważniejsze, że okazało się iż taka metoda działa i jest skuteczna!

Dziękuję Wam moi pierwsi kursanci w onlinie za zaufanie i uczestnictwo w kursie. Mam nadzieję, że uzyskane umiejętności będą Wam dobrze służyć  🙂

Technika witrażu Louisa C. Tiffany-ego

Lampa witrażowa - kopia lampy Tiffany z niewielkimi zmianami

Jest to technika wynaleziona i wprowadzona przez Louisa Tiffany-ego zwana inaczej techniką taśmy miedzianej i cyny, od sposobu łączenia szkieł witraża.

Taki sposób łączenia pozwolił na wykonywanie spoin o rozmaitych kształtach i łączenie dużo mniejszych elementów niż było to możliwe w witrażu klasycznym (ołowianym) – gdzie zarówno szerokość płatewki profila ołowianego jak i możliwości wygięcia ołowiu powodowały, że wstawianie elementów bardzo małych było bardzo trudne, bądź mijało się z celem ponieważ cały element byłby przykryty przez otaczające go profile ołowiane.

Tiffany`emu przyświecała miłość do jakże intensywnych w barwie witraży średniowiecznych i maksymalne ograniczenie od powierzchniowej obróbki szkła (malowanie, cieniowanie, przepalanie szkła) co daje słabsze nasycenie koloru. Chciał aby witraż był w całości „malowany szkłem” – żeby cieniowania i detale nie były malowane, ale wynikały z zabarwienia i struktury szkła.

Żeby uzyskać ten efekt musiał wymyślić i wyprodukować nowy rodzaj szkła – wielobarwne szkło opalowe i opakowe (półprzeźroczyste i nieprzeźroczyste ), ponieważ wtedy produkowano jedynie szkło witrażowe przezierne o dość jednolitym kolorze. Tutaj pojawia się ciekawa anegdota- podobno żadna huta nie chciała podjąć prób wykonania takiego szkła. W ówczesnych czasach mętne były szkła słabej jakości i nikt nie chciał mieć opinii miejsca produkującego tak słabe szkła. Wobec tego Tiffany nie odpuścił i w 1892 roku otworzył własną hutę i zaczął intensywne badania i produkcję ogromnej palety szkła witrażowego, oraz opracował efekt irydyzacji (słynne szkło Favrile).

Technika Tiffany-ego oprócz możliwości oddawania nawet drobnych detali wszechobecnych w secesji, umożliwiła wykonywanie również przestrzennych konstrukcji m.in. sławnych lamp witrażowych. Dzieje się tak ponieważ cyna (a raczej spoiwo lutownicze którego najczęściej około 60% stanowi cyna) jest dużo twardszym metalem niż ołów (temp. topnienia wynosi… a ołowiu….), a połączenie  metal-szkło jest dużo mocniejsze niż ma to w witrażu ołowianym. Powoduje to, że konstrukcja jest sztywniejsza, a ogrzewanie jej przez żarówkę lub lampę naftową nie ma na nią znaczącego wpływu, podczas gdy ołów z czasem będzie się deformował. Ponadto witraże wykonane w tej technice są lżejsze.

Zarówno technika Tiffany-ego jak i wymyślone przez niego szkło przetrwały próbę czasu i są używane (i bardzo popularne) do dziś. Mało tego, jego technika jest obecnie chyba najbardziej rozpowszechnioną techniką witrażową na świecie.

Ale też nie jest tak, że Luis Comfort Tiffany od razu odniósł sukces, który przyniósł mu majątek i sławę na wieki. Mimo iż wykonał tysiące realizacji witrażowych nie wspominając o lampach witrażowych, projektach wnętrz, mebli, tkanin, pod koniec życia zbankrutował i musiał zamknąć swoje studio, ale to już temat na inny artykuł.

Jeśli chcesz poczytać więcej:

  1. Jacob Baal-Teshuva 2001″Louis Comfort Tiffany”
  2. Frelinghuysen, Alice Cooney (2006). Louis Comfort Tiffany and Laurelton Hall: an artist’s country estate. New York: The Metropolitan Museum of Art