„Rzeka życia” L.C.,Tiffany`ego – czy na prawdę istnieje?

`Dzisiaj z racji poświątecznego odpoczynku trochę bardziej rozrywkowo – kilka słów o książce „Niezbity dowód” Małgorzaty Rogali. Dostałam egzemplarz od wydawcy i  postanowiłam sprawdzić czy czytanie beletrystyki o witrażach sprawi mi przyjemność,  poza tym nigdy nie czytałam witrażowego kryminału ;). Z drugiej strony zastanawiam się czy to jednak nie przesada –  całymi dniami i wieczorami robić witraże i jeszcze w ramach rozrywki czytać  kryminały o  witrażach :P.

 Tak czy inaczej książka sprawiła mi sporo przyjemności – pochłonęłam ją w kilka wieczorów.

Napisana lekkim piórem fabuła, skupiona jest wokół tajemniczego morderstwa w sklepie z antykami, a w dalszym rozwoju sytuacja okazuje się oczywiście – jak to w kryminałach bywa coraz bardziej zagmartwana…. Na szczęście ciężar akcji został przeniesiony na wątek śledczy, a nie na produkcję nowych ofiar zbrodni i rozkminki nad sprawdzaniem nowych i czasem zupełnie nie spodziewanych kandydatów na mordercę dało mi sporo przyjemności.

Moim ulubionym fragmentem książki jest część akcji mająca miejsce w Szwajcarii. Barwne opisy targów sztuki przeniosły mnie na chwilę na gwarne ulice Bazylei. Możliwość pooddychania atmosferą dawnego luzu i  targów sztuki był to dla mnie jak mały bonus, zwłaszcza teraz, kiedy z targów i wystaw nici…

Głównym powodem zbrodni (i to jak się okazuje nie jednej) były dwie unikatowe lampy witrażowe („Rzeka życia” i „Tancerka”) z pracowni samego Luisa C. Tiffany-ego. Lampy te (jak wyjaśnia autorka), w rzeczywistości nie istnieją, ale w książce występują jako lampowe wersje dwóch znanych witrażyTiffany-ego: „Magnolie i irysy” Designed by Louis Comfort Tiffany | Magnolias and Irises | American | The Metropolitan Museum of Art (metmuseum.org) oraz „Papa Chrysanthemum at the New Circus”  Musée d’Orsay: Decorative arts (musee-orsay.fr).

Myślę że po przeczytaniu książki będziecie chcieli przyjrzeć im się uważnie i sprawdzić na ile opis w książce przypomina witraże – w każdym razie ja nie mogłam się oprzeć… :).

Dałam się nabrać na intrygę i nie udało mi się odgadnąć przed czasem kto był prawdziwym sprawcą zbrodni, ale zaprzyjaźniłam się z bohaterami książki i z przyjemnością w wolnych chwilach przeczytam poprzednie książki z tego cyklu.

Lubię i cenię moją pracę, ale jednak trochę się cieszę, że moje prace nie są aż tak wartościowe – mogę mieć nadzieję, że nikt nie będzie mnie z ich powodu mordował ;).